W Polskim Portalu Kultury opublikowano tekst Krzysztofa Jureckiego będący recenzją toruńskiej edycji wystawy Wojciech Bruszewski. Fenomeny percepcji.
Poniżej zamieszczamy pełną treść artykułu. Można go także przecztać w Polskim Portalu Kultury.
Analiza mediów.
Przekroczenia strukturalizmu w kierunku….
Krzysztof Jurecki
Twórczość Wojciecha Bruszewskiego (zm. 2009) wciąż czeka na dogłębną analizę z zakresu „nowych mediów” i ich teorii, w tym filmu eksperymentalnego, wideo, fotografii i sztuki komputerowej. W każdej tej dziedzinie artysta był twórcą wybitnym, dwukrotnie zapraszany był na Dokumenta, 6 (1997) oraz 8 (1986) w Kassel. Pokazana we wrześniu 2010 roku w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi wystawa pt. Wojciech Bruszewski. Fenomeny percepcji przygotowana przez Janusza Zagrodzkiego, od 14 stycznia do 13 lutego prezentowana jest w mniejszej skali w Galerii Wozownia w Toruniu.
Wydany obszerny katalog z szerokim kalendarium oraz wciąż istniejąca strona artysty www.voytek.pl jest punktem wyjścia do moich analiz. Dzięki nim dostrzegam w artyście wybitnego kontynuatora myśli teoretycznej i praxis Zbigniewa Dłubaka, a w szerszym kontekście najbardziej wnikliwego artystę badającego charakter „nowych mediów” lat 70. XX wieku odrzucającego a priori literackość i fabułę swych doświadczeń wizualnych, których nie potrafi jednak rozstrzygnąć, to znaczy nadać im statusu dzieła o wymiarze filozoficznym, jak udało się to np. Romanowi Opałce czy Wolfgangowi Kahlenowi.
Bruszewski znalazł się na analogicznej drodze rozwoju jak w końcu lat 70. np. Roland Barthes, który pod koniec życia uzmysłowił sobie niedoskonałość i ograniczenie strukturalizmu i semiologii, które nie potrafiły dać satysfakcjonujących odpowiedzi na tzw. ostateczne pytania. Z tych powodów Bruszewski w XXI wieku napisał książkę o zupełnie innym przesłaniu i koncepcji literackiej spod znaku postmodernizmu pt. Fotograf, podobnie jak Barthes Camera Lucida1.
Ma rację Maria Anna Potocka, która na temat ogólnej charakterystyki twórczości Bruszewskiego napisała: „Był doskonale skonstruowaną maszyną do robienia dobrej sztuki. Osiągnął rzecz w twórczości najistotniejszą, mianowicie wyczuł siłę swojej refleksji, odrzucił radykalnie wszystko, co wydawało mu się obce – fabularność, poetyckość, ckliwość, powagę tematu – i na końcu perfekcyjnie określił formę, w jakiej należy to wyrazić. A właściwie dwie formy. Twórczość pierwszego okresu to forma analityczna z minimalną domieszką humoru i ironii. Twórczość okresu drugiego to bardzo inteligentna ironia, trochę chuligański humor, przy czym jedno i drugie zdyscyplinowane wyciszoną analitycznością.2”
Ważne prace, niezachowane w oryginalne, tworzył w okresie istnienia grupy Zero 61, do której należał od 1967 roku oraz w początkowym okresie istnienia Warsztatu Formy Filmowej. Fotografie z tego czasu prezentują myślenie metaforyczne z wpływami abstrakcji o charakterze ekspresjonistycznym i ingerencją w negatyw, który był drapany i poddany destrukcji, co wyróżnia jego prace z tego czasu i przybliża do analogicznych rozwiązań: Józefa Robakowskiego, Andrzeja Różyckiego i Czesława Kuchty3. Wykonywał także „obiekty fotograficzne”, ale w tym momencie w jego koncepcji odbywała się rywalizacja między poetycką metaforą, czasami z politycznymi aluzjami (świetny film Klaskacz, 1971) a koncepcjami wyrosłymi z konceptualizmu prowadzącego głównie do idei kina strukturalistycznego, czego dowodem był obiekt Tekst (1970). Podobnie jak w ówczesnych pracach Zdzisława Jurkiewicza i Krzysztofa Wodiczko pojawił się w nim problem iluzji obrazu, gdyż tytułowy tekst widoczny na wiszącym bezładnie płótnie fotograficznym zanikał i był nieczytelny4. Jakże prosta i bezpretensjonalna jest to realizacja, jedna z najważniejszych dla całego polskiego fotomedializmu lat 70. XX wieku.
Na początku lat 70. wykonał kilka environment, np. Ciąg dalszy – ręka, Ciąg dalszy – ucho a także pojedynczy obiekt Worek, w których poruszył zagadnienie rozbicia struktury i defragmentacji kadru o konceptualnym charakterze łącznie z problemem niekończenia się („over all”) czym w udany sposób wpisał się w koncepcję podejmowaną przez unizm Władysława Strzemińskiego, czy jeszcze bardziej współczesne czasom Bruszewskiego Systemy Dłubaka.
W dalszej perspektywie rozwoju twórczości analitycznej ujawnione zostały skryte zasady medium, czego przykładem jest praca Fotografia dźwięku (och…!) z 1971 (w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi). Realizacja ta ukazała obraz zapisu ścieżki dźwiękowej ujawniając to, co niewidoczne w filmie, dodatkowo monumentalizując na papierze fotograficznym „ideę” zawartą w banalnym słowie „och”, co stało się niefabularną ideą pracy w kształcie długiego zwoju papieru fotograficznego. Efekt tej pracy, którą można pokazywać w różnorodny sposób, jest zaskakujący. Ujawniła ona problem nieadekwatności obrazu do ścieżki dźwiękowej, co artysta podjął w kolejnych realizacjach filmowych i wideo: Doświadczenia audiowizualne – paczka zapałek (1975), Doświadczenia audiowizualne – łyżeczka. Natomiast obiekt Nowe słowa z 1972 r. zapowiadał już możliwości sztuki generowanej przez komputery, co wykorzystał Bruszewski w pierwszej połowie lat 90.
W 1973 roku stworzył pierwszy publiczny pokaz wideo pt. Język obrazowy będący przede wszystkim ogromnym przedsięwzięciem technicznym, gdyż tego typu sprzęt posiadała jedynie TV polska. W tym samym roku opublikował jedyny tekst teoretyczny Problem satori przekraczający ramy strukturalizmu wchodząc w dialog, a potem w polemikę z bliżej nieokreśloną tradycją filozofii Dalekowschodniej. Z jednej strony tego typu tradycję odnajdywał także w refleksji swego jedynego mistrza – Dłubaka – ówczesnego wykładowcy szkoły filmowej w Łodzi, z drugiej strony zainteresowanie buddyzmem dotarło na początku lat 70. do Polski i stało się modną alternatywą wobec materializmu dialektycznego i katolicyzmu.
Z tego typu refleksją, szkoda, że nierozwiniętą, można łączyć realizacje Bruszewskiego podejmujące problem iluzji, gry luster, zmieniające charakter prac w badawcze, ale też nierealne i medytacyjne. Podobały się one niemieckiemu pionierowi sztuki wideo oraz badaczowi i wyznawcy buddyzmu – Wolfgangowi Kahlenowi, który do końca życia Bruszewskiego był jego wielkim orędownikiem. W Ruine der Künste Berlin – prywatnej galerii Kahlena – niejako symbolicznie odbyła się ostatnia wystawa artysty pod tytułem Wojciech Bruszewski. Wolf Kahlen. Artists 35 years friends, otworzona jeszcze za jego życia 30 sierpnia 2009 roku, w trakcie której twania Bruszewski umarł.
Estetyki dalekowschodniej, ale przefiltrowanej przez pryzmat konceptualizmu i filmowego strukturalizmu doszukuję się przede wszystkim w świetnych pracach, w tym wykorzystujących „normalne” i „lustrzane” odbicie: Instalacja dla Galerii Labirynt (1976), video-instalacja Outside (1976-77), Dotknięcie video (1976-77) oraz Kran, ale też w realizacjach ujawniających „paradoks” dzieł filmowych, jak wspomniane już Doświadczenia audiowizualne – paczka zapałek. Aspekt „innego”, nielinearnego czasu i jego względności przedstawiała praca Czas, którego potrzebuję, dla Emmetta (1981).
W końcu lat 70. wykonał ciekawą Instalację dla pana Muybridge’a, którego z założenia nieartystyczna twórczość o charakterze naukowo-badawczym była dla niego nowym drogowskazem i zarazem wyzwaniem. Interesujący jest fakt, że Bruszewski badał w tej instalacji zjawisko ruchu z pozycji obserwatora będącego w ruchu, nie zaś nieruchomego, jakim był Muybridge w swych fotografiach. Bruszewski tworzył też pionierskie prace transformując za pomocą sensorów obraz TV w formę dźwięku, np. zwierającą w sobie typową dla niego ironię w patrzeniu na świat Telewizyjną kurę. Zaskakujący jest efekt wizualny i fonetyczny Gramofonu (1981), z którego cztery ramiona odtwarzały cztery ścieżki muzyki równocześnie z poezją Norwida, co wynikało z programu WFF walki o „czysty film” pozbawiony literatury.
Ale zdecydowanie najważniejszą pracą z istotnym aspektem teoretycznym był Horyzont (1979). Za pomocą plansz rysunkowych i fotografii analizował w nim widzenie aparatu i jego potencjalne możliwości sfotografowania samochodu jadącego z ogromną szybkością, który w teoretycznej wykładni artysty zostanie odwrócony w stosunku do naszego widzenia! Tekst analizował widzenie człowieka i aparatu, a kończył się zaskakującą konkluzją: „To, co dla jednej istoty jest nonsensem lub doświadczeniem ze świata snu, dla istoty, która obserwuje świat za pomocą innego oka, może być sensowną, koherentną, realistyczną i praktyczną wizją. Ta inna istota, funkcjonująca w materialnym świecie, jest w stanie generować sądy, która istota ludzka musi odrzucić jako brednie. I odwrotnie – sądy ludzi są bredniami dla aparatu HORYZONT. Nawzajem mogą oskarżać się o halucynacje”5. Powstała bardzo istotna realizacja z późnego okresu konceptualizmu.
Bardzo ważne było także pokazanie problemu „wielości w jedności” w siedmiu obrazach, będących realizacjami z pogranicza fotografii i malarstwa pt. Antytautologie – fotografie na płótnie. Było to także kolejne, ale jakże oryginalne nawiązanie do praktyki artystycznej Dłubaka, ale także w szerszym kontekście refleksji konstruktywizmu, w tym przede wszystkim unizmu. Uzyskane przez Bruszewskiego obrazy z tego samego negatywu pokazywały obraz za każdym razem inny, gdyż wynikało to ze sposobu naciągania płótna fotograficznego na blejtram.
Istotne były także stworzone w tym trudnym czasie politycznym Rysunki berlińskie (1981) z ich imaginacją własnego rysunku połączonego z mechanicznym obrazem wideo. I w tym momencie, czyli w pierwszej połowie lat 80. artysta zakończył swój najbardziej twórczy okres. W tym czasie go poznałem i mówił o tym bez ogródek. Powstała co prawda jeszcze quasi filozoficzna, generowana losowo Niekończąca się rozmowa emitowana przez Radio Ruiny Sztuki w Berlinie 1988-1993.
Artysta zaangażował się do pracy przy kolejnych Konstrukcjach w Procesie w 1990 i 1993 roku i w powstałym w Łodzi Muzeum Artystów, które nie przetrwało jednak próby czasu. Ale jego realizacje z tych lat i z późniejszych, włącznie z ciekawymi Sonetami (1992), były przede wszystkim odwołaniem się do wcześniejszych pomysłów. Bruszewski poświęcił się przede wszystkim pracy pedagogicznej w ASP Poznaniu, potem Uniwersytecie Toruniu i w końcu PWSSP w Łodzi. Od 2004 był profesorem i uczył m.in. grafiki komputerowej i realizacji obrazu filmowego oraz prowadził działalność komercyjną, wykonując filmy reklamowe.
Bruszewski wiedział, że już w drugiej połowie lat 70. wyczerpał idee tkwiące w analizowaniu mediów, ale nie potrafił znaleźć dla siebie nowej przestrzeni artystycznej. Zabrakło mu refleksji innego typu, jaką zdobyli później Paweł Kwiek, a którą posiadał cały czas od lat 60. Andrzej Różycki. Pozwoliła im ona na tworzenie sztuki o charakterze badawczym i jednocześnie mitotwórczym oraz religijnym.
Pozostał jedank wierny swojej ortodoksyjnej postawie „oczyszczania” sztuki, ale nie potrafił przetransformować swych idei, jak chociażby Dłubak w wybitnym cyklu Asymetria (1983-2000). Sądzę, że nie zgłębił problemu „satori” w taki sposób jak Kahlen, który w dalszym ciągu jest bardzo twórczym artystą. Konceptualizm okazał się w tym konkretnym przypadku pręgierzem, spod którego wielu twórców nie mogło się lub, jak Bruszewski, nie chciało wyzwolić. Ale prace, jakie wykonał w latach 70. stawiają go wśród najważniejszych artystów europejskich z zakresu sztuki skrajnie zracjonalizowanej, dla której strukturalizm był głównym, choć nie jedynym, punktem odniesienia dla fotografii, filmu i wideo. Potwierdzeniem tego był jego udział nie tylko na Documenta Kassel, ale również w tak ważnych prezentacjach, jak Film as film. 1910 bis heute, Kölnischer Kunstverein, Kolonia (1977), Erweiterte Fotografie, Wiener Secession, Wiedeń (1981) i Presences polonaises, Centre Georges Pompidou, Paryż (1983).
2 M. A. Potocka, Brunio, w: Wojciech Bruszewski. Fenomeny percepcji, MGS w Łodzi, Łódź 2010, s. 64, (kat. wyst.)
3 Wszystkie fotografie artysty z czasów Zero 61, podobnie jak większość „obiektów fotograficznych” wykonanych do początku lat 70. nie istnieje.
4 Ciekawe, że bardzo długo, bo jeszcze w latach 80. artysta nie cenił Klaskacza ze względu na jego ekspresjonistyczny i literacki charakter. Ta praca znalazła się w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi i jest pokazywana od kilku latach w nowej przestrzeni ms2. Ale pamiętam także, że po przeczytaniu książki J. Wujka, Mity i utopie architektury XX wieku, Arkady, Warszawa 1986, odżegnywał się od jakichkolwiek związków z konstruktywizmem rosyjskim, czy raczej z jego ideologią.
5 W. Bruszewski, Horyzont, Mała Galeria ZPAF, Warszawa 1980, kat. wyst., za: w: Wojciech Bruszewski. Fenomeny percepcji, MGS w Łodzi, Łódź 2010, s. 146.