Róża ma dzisiaj służbę na poczcie. Jako telefonistka, ubrana w błękitny mundurek, łączy lokalne rozmowy. Fachowo wyciąga i wkłada wtyczki ręcznej centrali telefonicznej. Jej koledzy, z dużymi torbami poszli w miasto z listami. Fotograf jest milicjantem. W stalowym mundurze stoi na skrzyżowaniu ulic i kieruje ruchem. Ruch dziś dość mizerny, garstka pieszych i kilku rowerzystów.

Po służbie, już po cywilu, pójdą na stację kolejową. W kasach kupią bilety. Na peronie, trzymając się za ręce, będą czekać na przyjazd pociągu. Ona ma osiem lat, on dziewięć. W kasach PKP, w granatowych mundurkach siedzą ich rówieśnicy. Bilety „sprzedają” za darmo. Na peronie mały zawiadowca stacji; w pociągu mali konduktorzy. Z okien kolejki widać jezioro i przystań. Uwijają się tam mali marynarze. Podgrodzie to cudowne, idealne miasteczko, zbudowane na wzór radzieckiego Artek’u. Rządzą tu dzieci.