
/.../
Nie od razu był taki śliczny.
Zaczęło
się od zwykłych zasieków z drutu kolczastego, które były zdolne
podzielić miasto w jedną noc. Gorzej było z podziałem linii
elektroenergetycznych, sieci wodnokanalizacyjnej, sieci gazowej i metra.
Jednej nocy, 12 sierpnia 1961 roku, podzielił wielkie miasto
na dwa światy. Hermann był wtedy na wakacjach u swojej ciotki, w
Berlinie zwanym od tego dnia Wschodnim.
Scena przedstawia zamknięte
przejście graniczne, które jeszcze wczoraj było zwykłą ulicą.
Jeszcze go nie widać, ale to początki jego istnienia; nie tylko mur,
który jest na razie kreską na mapie, ale i Pas Śmierci szerokości od
30 do 100 metrów, który otoczy drugi mur. Na jednym brzegu przyszłego
Pasa Śmierci, po stronie „zachodniej” stoi zapłakana matka
Hermanna, na drugim, „wschodnim” brzegu, zapłakana ciotka, trzymająca
za rękę dziesięcioletniego chłopca. Tego dnia możliwe są jeszcze różne
niekonsekwencje. Enerdowski żołnierz (w końcu Niemiec) ulega prośbom
zapłakanych kobiet i przeprowadza przez „granicę”, z Niemiec do
Niemiec, z Berlina do Berlina, z jednej strony ulicy na drugą,
niemieckie dziecko, od jego niemieckiej ciotki do jego niemieckiej
matki. Przez następne 28 lat, aby przejść na drugą stronę tej
ulicy, trzeba będzie mieć mocniejsze argumenty niż łzy. /.../

|