|
Eadweard Muybridge prosi o zatrzymanie koni. -
Chcę wypróbować rewolwer. Czy konie nie spłoszą się od huku
wystrzału? -
Nie Panie. Proszę strzelać. Woźnica
silniej ściąga lejce i czeka. Wokół same winnice. Potężny Muybridge
kieruje spluwę na pobliską kępę winorośli i daje ognia. Konie skaczą
do przodu, ale woźnica umiejętnie osadza je w miejscu. -
Dziękuję. Muybridge
chowa broń do kieszeni, wsiada do dorożki i każe się wieźć przed dom
Larkinsa. * Jadą
jeszcze pół godziny. Dwa lata wcześniej, na prośbę Dyrektora Central
Pacific Railroad, pana Lelanda Stanforda wykonał serię zdjęć ogiera
imieniem Occident. Pan Stanford był ciekaw, czy koń w galopie odrywa od
ziemi wszystkie cztery kopyta. Wykonane w Sacramento zdjęcia Occidenta
nie były udane. Muybridge użył wtedy dwunastu kamer z migawką własnej
konstrukcji. Teraz rozważa użycie dwudziestu czterech kamer. Zastanawia
się, jak automatycznie wyzwolić ich migawki synchronicznie, jedna po
drugiej i w bardzo krótkich interwałach czasu. Dorożka
zatrzymuje się przed domem majora. W ciemnościach na tle rozgwieżdżonego
nieba widać zarys budynku. Okoliczne winnice wytwarzają przyjemny
mikroklimat. Z odgłosów można wnioskować, że w domu ma miejsce ostra
alkoholowa balanga. Panie piszczą. Panowie głośno pokrzykują. Muybridge
podchodzi do ganku, który stanowi oprawę drzwi wejściowych. Głośno
puka i robi kilka kroków w tył. Drzwi
otwierają się. Staje w nich major Harry Larkins. Ciemna sylwetka na tle
jasno oświetlonych ścian w głębi domu. W dłoni trzyma cygaro. Między
jednym sztachem a drugim żar cygara rysuje przed nim regularną figurę.
Bywalcy kawiarni Szkockiej we Lwowie odczytaliby w niej znak nieskończoności.
Z głębi domu dobiegają śmiechy i brzęk zastawy. Goście Larkinsa raczą
się miejscowym Cabernetem. -
Dobry wieczór. Czy pan major Harry Larkins? - pyta tubalnym głosem
fotograf. Larkins
mruży oczy, zaciąga się dymem cygara i zwleka chwilę z odpowiedzią.
Dobrze wie, kto go odwiedza. Prędzej czy później do tego spotkania
musiało dojść. Patrzy na wielkiego chłopa, który przy powitaniu nie
wyjął ręki z kieszeni. Uspokaja go widok dorożki i dorożkarza. -
Tak, to ja - mówi bardzo powoli Harry Larkins i ponownie zaciąga
się dymem, - a z kim mam przyjemność? -
Nazywam się Eadweard Muybridge. Przywożę odpowiedź na pański
list, jaki był pan uprzejmy wysłać do mojej żony, Flory. Fotograf
wyciąga rewolwer. /.../ |